środa, 10 lipca 2013

Rozdział IV - Zapomniana przyjaźń

Dopiero o 6.00 nad ranem poszliśmy spać. Przespaliśmy niewiele, bo 3 godziny. Rano, Olga nas zawołała na śniadanie; były naleśniki z owocami i czekoladą oraz bitą śmietaną- nasze ulubione jedzenie. Zobaczyłam jak jakieś auto wjeżdża na hacjendę; był to czerwony kabriolet. Jako pierwsza ze wszystkich zobaczyłam Mateusza; był elegancko ubrany; w czarny garnitur, nażelowane włosy, które lśniły, dodawały mu uroku. 
- Chciałbym Wam kogoś przedstawić
Podszedł do nas i wskazał palcem drzwi. Drzwi niepewnie się otworzyły, ujrzeliśmy wysoką blondynkę o długich, lśniących włosach.
-Róża!- rzuciłam się jej w ramiona
-Lisa!- odkrzyknęła
-Chwilkę, skąd Wy się znacie?- zapytał Bartosz?
- Róża to była moja przyjaciółka, później wyjechała za granicę, bo urodził jej się braciszek, Emil. Państwo Korsakowie, nie mieli miejsca w domu i się przeprowadzili.- Jeju, nie mogę uwierzyć że tu jesteś!- zwróciłam się w jej stronę
-Ja też!
-A co Cię tu sprowadziło- zabrała głos Aurelia
- No bo widzisz- zaczęła
-Bo widzisz- przerwał jej w niegrzeczny sposób Mat- Bo ona też jest w to wszystko wplątana, ona widzi co było, jest i to co może być, ale plany na przyszłość mogą się zmienić, gdy ktoś też zmienia cel. 
- Nie wierzę! Czy ja śnię???- Ta cała sytuacja to jakiś koszmar!- Przerwałam im
- Chodźcie porozmawiać przy herbatce- namawiała Olga, która w tej chwili przyszła z kuchni- I ciastku
Później Róża wszystko powiedziała; ,,Ten dom, w którym byliście, nie jest taki jak wszystkie. Podobno, kto wejdzie do niego równe 10 lat, po tragedii spotka go taka sama kara, co tamtych domowniku. Mieszkała tam 13- letnia córka imieniem Megan, która była jedynaczką. Pewnego dnia, Megan poszła do czyjegoś obcego domu, później wróciła do siebie. Przyszedł obcy facet z tamtego domu i zabił dziewczynę siekierą. Nie zostało żadnego śladu po niej, tylko duża plama krwi. Grozi Wam niebezpieczeństwo, a największe Lisie.
- Zobaczyłam w przyszłości, że coś się stanie w dniu...- stanęła w głosie
-No co?- wydarłam się
- W dniu 7.07 o godzinie 7.00 , ale Lisa nie martw się, my Ci pomożemy
- Jestem jakaś przeklęta, nawet urodzin nie mogę mieć spędzonych w spokoju...
Wyszłam do swojego pokoju. Już nie zeszłam dziś na dół. Nie mogłam, nie w takim stanie; potargane włosy, cała czerwona twarz z płaczu. Poszłam pod prysznic, siedziałam w nim chyba 1,5 godziny. Przebrałam się w piżamę i położyłam spać. Usnęłam bardzo szybko.


                                                    ***
Przepraszam że taki krótki i że tak długo nie pisałam, ale nie miałam weny. Proszę o KOMENTARZE, bo to bardzo motywuje ;). Zapraszam na mojego drugiego bloga;  http://www.w-zwierciadle-sary.blogspot.com/

6 komentarzy:

  1. Jeżeli to cię motywuje to proszę: DALEJ! Nie poddawaj się!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wolno pisać na siłę :) Najlepiej poczekać na wenę :)
    Bardzo dobry rozdział, super Ci idzie pisanie. Coraz lepiej :)
    Czekam na kolejne rozdziały! :)
    mlwdragon.blogspot.com
    historiaadam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. "naleśniki z owocami i czekoladą oraz bitą śmietaną"- no teraz to mi narobiłaś ochoty na te naleśniki:PP
    super piszesz, więc nie przestawaj:)
    Ja piszę recenzje książek, więc mniej więcej rozumiem jak to jest, gdy się nie ma weny.
    I wtedy nie należy pisać nic na siłę:)
    pozdrawiam
    http://czytelniadominiki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. to dobrze że poczekałaś niż pisałaś na siłę jak inni byleby było. A co do rozdziału to piszesz coraz lepiej i każdy nowy rozdział wychodzi ci coraz lepiej. Masz wielki talent do pisania i życzę ci dalej weny :*

    kindziolinka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie tez objawia się brak weny :) Ciekawie piszesz, obserwuję, liczę na rewanż.
    mkstbs.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, nawet ten negatywny :). Staram się poprawiać każde błędy. Obserwuję tylko te blogi, które mi się naprawdę podobają.